Biggest Heist Ever (Netflix)
„Największy przekręt w historii” (ang. Biggest Heist Ever) to wydany pod koniec 2024 roku na Netflix film dokumentalny w reżyserii Chrisa Smitha. Opowiada on o kulisach jednego z najgłośniejszych przestępstw w świecie kryptowalut – ataku hakerskiego na giełdę Bitfinex w 2016 roku i późniejszej próbie wyprania skradzionych środków. Głównymi bohaterami dokumentu są Heather Morgan oraz Ilya Lichtenstein, para określana mianem „bitcoinowych Bonnie i Clyde’a”. Film przedstawia zarówno przebieg samej kradzieży ogromnej liczby bitcoinów, jak i barwną historię ekscentrycznej pary, która przez lata próbowała ukryć swoją rolę w tej aferze. Dokument Smitha łączy elementy klasycznego true crime z unikalnymi aspektami świata kryptowalut – od technologii blockchain po nietypowe alter ego jednej z bohaterek (Heather występuje jako raperka „Razzlekhan”). Czy Netflix zdołał w ciekawy i rzetelny sposób opowiedzieć o „największym przekręcie w historii”? Sprawdźmy.
Kulisy największego hacku w dziejach kryptowalut
W sierpniu 2016 roku doszło do włamania na giełdę kryptowalut Bitfinex, w wyniku którego hakerzy przejęli 119 756 bitcoinów o łącznej wartości ok. 72 milionów dolarów (według cen z 2016 r.). Był to jeden z największych ataków w historii kryptowalut – dla porównania, bardziej znany wcześniej upadek Mt. Gox (2014) dotyczył jeszcze większej liczby BTC. Kradzież z Bitfinex szybko odbiła się echem na rynku: cena Bitcoina spadła krótkoterminowo o kilkadziesiąt procent, a zaufanie do bezpieczeństwa giełd zostało poważnie nadszarpnięte. Sam Bitfinex, aby przetrwać, podjął bezprecedensowe kroki – straty klientów zostały „uspołecznione”. Użytkownikom przycięto salda o równy procent, a w zamian wydano tokeny BFX jako obietnicę rekompensaty. Choć ostatecznie giełda spłaciła poszkodowanych (m.in. wykupując te tokeny lub zamieniając je na udziały), niesmak pozostał – wielu inwestorów utraciło bezpowrotnie zaufanie, zwłaszcza widząc późniejszy wzrost cen BTC, którego już nie byli beneficjentami.
Dokument dokładnie odtwarza przebieg ataku na Bitfinex. Widz dowiaduje się, że Bitfinex korzystał z portfeli zabezpieczonych mechanizmem multisig (współpraca z firmą BitGo miała zwiększyć bezpieczeństwo). Jednak Ilya Lichtenstein (lub jego ojciec będący hakerem – zostało to zasugerowane w dokumencie) odkrył lukę w tym systemie. Wykorzystując ją, zdołał obejść wymagane autoryzacje i zlecić serię ponad nieautoryzowanych przelewów z portfeli giełdy na własne adresy. W ten sposób wyprowadził z Bitfinex bitcoiny należące do tysięcy klientów, nie wywołując od razu alarmu. Film podkreśla, że w momencie ataku sprawcy nie mogli przewidzieć skali swojego czynu – 119 756 BTC stanowiło fortunę, ale dopiero z perspektywy kolejnych lat okazało się „największym łupem w dziejach” (wartość skradzionych bitcoinów wzrosła do miliardów dolarów wraz ze wzrostem kursu). Ta ironia losu stanowi oś narracyjną dokumentu: złodzieje dokonali największej kradzieży, jakiej świat finansów jeszcze nie widział, choć początkowo mogli nawet nie zdawać sobie z tego sprawy.
Heather Morgan (Razzlekhan) i Ilya Lichtenstein – para w centrum afery
Film koncentruje się na losach dwojga niepozornych przestępców stojących za gigantyczną kradzieżą. Ilya “Dutch” Lichtenstein to obywatel USA pochodzenia rosyjskiego, znany w środowisku startupowym. Ukończył studia z psychologii, współtworzył kiedyś start-up marketingowy, działał w SEO, a prywatnie interesował się technologiami blockchain. To właśnie on okazał się mózgiem operacji – autorem ataku hakerskiego na Bitfinex (lub jego ojciec co jednak nie zostało udowodnione w filmie). Z kolei Heather Morgan była przedsiębiorczynią i początkującą influencerką. W tamtym okresie udzielała się jako felietonistka biznesowa, a z czasem przybrała osobliwy pseudonim “Razzlekhan”, pod którym próbowała swoich sił jako raperka. W dokumencie dowiadujemy się, że Razzlekhan był dla Heather formą artystycznego alter ego – sposobem na wyrażenie siebie i odreagowanie stresu. Jej kiczowate teledyski (np. utwór „Versace Bedouin” – video poniżej tylko dla odważnych 🙂 ) początkowo przeszły bez echa, jednak po aresztowaniu pary w 2022 r. stały się viralowe i przysporzyły Morgan niechlubnej sławy.
Ważne jest podkreślenie, że Heather nie była hackerem wykradającym środki z Bitfinex – tę rolę odegrał Ilya. Morgan została oskarżona o współudział w praniu pieniędzy pochodzących z hacku, ale nie o sam cyberwłamanie. Dokument rzetelnie przedstawia podział ról: Lichtenstein planował i przeprowadził atak na giełdę, a następnie razem z Heather opracowywali sposoby ukrycia i wyprania skradzionych bitcoinów. W filmie znajdziemy wypowiedzi osób z otoczenia pary i dziennikarzy śledczych, które malują ciekawy obraz tej dwójki. Z jednej strony – para zdolnych, wykształconych młodych ludzi wchodzących w świat nowoczesnych technologii; z drugiej – nieoczekiwanie również przestępców siedzących na gigantycznej górze kryptowalut. Morgan i Lichtenstein pobrali się i żyli na pozór zwyczajnie w Nowym Jorku, starając się nie wzbudzać podejrzeń – jednocześnie gdzieś w ukryciu trzymając klucze do portfeli z miliardami w bitcoinie. Ten kontrast między “normalnym” życiem a ukrywaniem wielkiej tajemnicy jest mocno zaakcentowany w narracji filmu.
Dokument porusza także intrygujący wątek rodzinny: sugeruje, że Ilya mógł czerpać inspirację od własnego ojca, Jewgienija Lichtensteina. W filmie pojawia się informacja, że ojciec Ilyi w młodości sam parał się hackingiem – miał włamać się do systemu banku w Indianie oraz komputera Secret Service w USA kilkanaście lat wcześniej. Choć tamte sprawy ostatecznie nie zakończyły się dla niego poważnymi konsekwencjami (podjął współpracę jako informator), to analogie są uderzające. Ilya używał w darknecie pseudonimu “Deus”, podczas gdy jego ojciec posługiwał się nickiem “Deuce” – różnica jednej litery, sugerująca niemal symboliczne nawiązanie syna do działalności ojca. Te rodzinne tło nie stanowi głównej osi filmu, ale dodaje warstwę psychologicznej głębi: pokazuje, jak nietypowe wzorce mogły wpłynąć na motywacje Lichtensteina. Heather Morgan natomiast, co istotne, odmówiła udziału w dokumencie – w filmie widzimy ją tylko poprzez archiwalne nagrania (w tym jej własne klipy wideo). Być może miała w planach opowiedzenie swojej wersji historii w inny sposób; niemniej twórcy dokumentu bazują na materiałach z dochodzenia i relacjach osób postronnych, aby nakreślić jej postać.
Śledztwo FBI i IRS – jak odnaleziono skradzione miliardy?
Przez wiele lat po hacku sprawcy pozostawali na wolności, a gros środków – uśpione na ukrytych portfelach. Dokument świetnie pokazuje przebieg międzynarodowego śledztwa, które ostatecznie doprowadziło do zidentyfikowania Morgan i Lichtensteina. W dochodzenie zaangażowane były m.in. FBI oraz agenci specjalni IRS (amerykańskiego urzędu skarbowego) wyspecjalizowani w kryptowalutach. Okazało się, że mimo usilnych starań przestępców, analiza blockchain pozostawiła ślady, które śledczy mogli cierpliwie zbierać i łączyć w całość.
Film tłumaczy, że Bitcoin, choć często postrzegany jako anonimowy, działa na otwartym, publicznym rejestrze transakcji (blockchainie). Każdy ruch środków z hacku Bitfinex był więc zapisany na zawsze – wyzwaniem dla organów ścigania było powiązanie tych adresów z realnymi osobami. Para hakerów przez długi czas zachowywała ostrożność: pierwsze drobne transfery skradzionych bitcoinów zaczęli wykonywać dopiero po kilku miesiącach od włamania, by upewnić się, że nie wzbudzą podejrzeń. Później stosowali wszelkie znane triki, by zatrzeć ślady: tworzyli tysiące pośrednich portfeli, korzystali z kont na różnych giełdach, kantorach i darmowych mixerów (usług mieszających kryptowaluty w celu ukrycia źródła). Część funduszy trafiła nawet na darknet, m.in. na słynną platformę AlphaBay – tam bitcoiny z Bitfinex były zamieniane na inne kryptowaluty lub aktywa, co miało utrudnić ich dalsze śledzenie. Ponadto Morgan i Lichtenstein posługiwali się fałszywymi tożsamościami i zakładali firmy-słupy, a wyprane środki inwestowali w różne aktywa: od złota i gotówki po karty podarunkowe i NFT.
Mimo tego skomplikowanego procederu, śledczy krok po kroku zacieśniali pętlę wokół podejrzanych. Kluczowym momentem – co ujawnia film – było uzyskanie przez FBI dostępu do zaszyfrowanych plików w chmurze, należących do Ilyi Lichtensteina. W 2022 roku, na podstawie nakazu, agenci przeszukali konto w usługach cloudowych powiązane z Lichtensteinem i odkryli tam plik zawierający listę adresów portfeli oraz klucze prywatne. Był to swoisty „sekretny notes” przestępców. Dzięki niemu organy ścigania namierzyły główny magazyn łupu: portfele zawierające około 94 tysięcy BTC, czyli większość z ukradzionych przed laty środków! W lutym 2022 r. doszło do spektakularnego zajęcia tych funduszy – amerykańskie władze ogłosiły przejęcie bitcoinów o wartości 3,6 miliarda dolarów, co stało się największą w historii konfiskatą finansową dokonaną przez Departament Sprawiedliwości USA. W tym samym czasie aresztowano Heather Morgan i Ilyę Lichtensteina w ich nowojorskim apartamencie. Film oddaje dramatyzm tej chwili, zestawiając sceny spokojnego życia pary z nagłymi działaniami służb.
Warto zaznaczyć, że paradoksalnie to nie zaawansowane techniki kryptograficzne okazały się najsłabszym ogniwem, ale ludzka pomyłka. Lichtenstein i Morgan, mimo wykorzystania mixerów i darknetu, popełnili błędy – m.in. część przelewów z ukradzionych bitcoinów trafiła na konta powiązane z ich prawdziwymi danymi lub służyła do zakupu dóbr (np. karty podarunkowe z Walmartu na własne nazwiska), co zostawiło ślad. To, w połączeniu z cyfrowymi notatkami w chmurze, dostarczyło dowodów do oskarżenia. Śledczy z IRS i FBI wykorzystali narzędzia analizy blockchain (podobne do tych oferowanych przez firmy analityczne w kryptowalutach) oraz tradycyjne techniki operacyjne, by po latach rozwiązać tę sprawę. Dokument wiernie przedstawia te działania, unikając jednak zbytniego technicznego żargonu – zamiast tego, w przystępny sposób pokazuje, jak upór i nowoczesna analiza danych pokonały skomplikowaną siatkę pozorów utkaną przez sprawców.
Technologia blockchain, mixery i Proof of Reserves – co warto wiedzieć?
Twórcy filmu zadbali, by nawet widz niezaznajomiony z kryptowalutami zrozumiał istotę przedstawionej historii. W trakcie dokumentu wyjaśniane są podstawowe pojęcia i technologie związane z tą aferą. Poznajemy zasadę działania blockchain – czyli rozproszonego rejestru, który gwarantuje niezmienność i jawność wszystkich transakcji Bitcoina. Dzięki temu widzowie lepiej pojmują, jak możliwe było tropienie środków po latach: każda moneta miała swój zapis drogi, który prędzej czy później mógł doprowadzić do złodziei, mimo ich starań by się ukryć.
Osobny wątek stanowią mixery (miksery kryptowalut), które para wykorzystywała do zacierania śladów. Dokument wyjaśnia, że mixery działają poprzez mieszanie depozytów od wielu użytkowników i wypłacanie im wymieszanych środków, tak by utrudnić prześledzenie, skąd oryginalnie pochodziły. W kontekście historii Bitfinex, Morgan i Lichtenstein korzystali z mixerów oraz takich metod jak tzw. peel chain (rozproszenie środków na wiele kolejnych adresów) czy chain hopping (zamiana Bitcoinów na inne kryptowaluty i z powrotem), aby wyprowadzić pieniądze z zasięgu wzroku śledczych. Widzowie dowiadują się jednak, że te zabiegi dają tylko czasowe poczucie bezpieczeństwa – prędzej czy później błędny ruch lub postęp w narzędziach analitycznych potrafi odtworzyć nawet pozornie zamaskowaną ścieżkę transakcji.
Ciekawym akcentem w filmie (choć wspomnianym raczej w szerszym kontekście niż samej sprawy) jest kwestia „Proof of Reserves” – czyli mechanizmu kryptograficznego potwierdzania, że giełda faktycznie posiada rezerwy odpowiadające depozytom klientów. Choć Proof of Reserves nie odegrało bezpośredniej roli w wykryciu czy zapobieganiu hacku Bitfinex (ta technika stała się popularna dopiero kilka lat później, szczególnie po upadku innych platform w 2022 r.), dokument dotyka tematu zaufania do giełd i sposobów jego odbudowy. Pada refleksja, że przejrzystość i rozliczalność instytucji kryptowalutowych jest kluczowa dla bezpieczeństwa użytkowników. Po takich aferach jak Bitfinex, społeczność zaczęła domagać się dowodów, że giełdy właściwie zabezpieczają powierzone im środki. Wprowadzenie audytów rezerw (Proof of Reserves) przez niektóre giełdy miało właśnie na celu zapewnienie, że „drugi Bitfinex” się nie powtórzy – przynajmniej w kontekście niewypłacalności czy ukrywania braków w aktywach. W filmie eksperci komentują, że transparentność finansowa oraz ulepszona opieka nad kluczami prywatnymi stały się istotnym punktem na agendzie całej branży po 2016 roku. Innymi słowy, technologia blockchain okazała się zarówno narzędziem zbrodniarzy, jak i ich zgubą – a równocześnie dała społeczności kryptowalut nowe metody ochrony przed nadużyciami w przyszłości.
Wpływ afery Bitfinex na rynek kryptowalut
Afera Bitfinex z 2016 roku zapisała się na stałe w historii kryptowalut i miała zauważalny wpływ na rynek, zwłaszcza w krótkim terminie. Dokument przypomina, że tuż po ujawnieniu hacku wartość Bitcoina gwałtownie spadła – inwestorzy wpadli w panikę, obawiając się o bezpieczeństwo swoich środków na giełdach. Była to jedna z pierwszych tak dużych kradzieży od czasu uregulowania rynku po upadku Mt. Gox, więc społeczność odebrała to jako sygnał ostrzegawczy: „nie trzymaj wszystkich środków na giełdzie” stało się ponownie głośno powtarzaną mantrą. Wielu użytkowników przeniosło swoje kryptowaluty na prywatne portfele hardware’owe, a firmy zaczęły inwestować więcej w zabezpieczenia i procedury ochronne.
Długoterminowo jednak rynek kryptowalut wykazał zadziwiającą odporność. Cena Bitcoina już kilka miesięcy po ataku wróciła na wcześniejsze poziomy, a w kolejnych latach poszybowała znacznie wyżej. Dokument zwraca uwagę na ten aspekt, przytaczając wypowiedź jednego z poszkodowanych użytkowników Bitfinex. Ów inwestor otrzymał w ramach rekompensaty dolary (lub tokeny) o wartości odpowiadającej cenie BTC z dnia kradzieży – co z perspektywy 2021–2022 okazało się ułamkiem potencjalnego zysku, jaki osiągnąłby, gdyby zachował swoje bitcoiny. Jego frustracja symbolizuje szersze odczucie: mimo bolesnych incydentów jak ten, Bitcoin udowodnił swoją trwałość i rosnącą wartość, a osoby, które utrzymały wiarę (oraz inwestycje) w kryptowaluty, zostały wynagrodzone.
W aspekcie regulacyjnym i prawnym, afera Bitfinex również odcisnęła piętno. Władze różnych krajów zaczęły baczniej przyglądać się giełdom kryptowalut – wprowadzano ostrzejsze wymogi dotyczące zabezpieczeń, procedur KYC/AML (poznaj swojego klienta / przeciwdziałanie praniu pieniędzy) oraz obowiązków raportowania transakcji. Pokłosiem śledztwa Bitfinex było też udowodnienie, że przestępstwa w świecie kryptowalut nie pozostają bez konsekwencji. Sukces organów ścigania, które finalnie odzyskały znaczną część skradzionych środków i ujęły sprawców, dodał reputacji służbom zajmującym się cyberprzestępczością finansową. Inwestorzy zrozumieli, że anonimowość w blockchainie ma swoje granice, a rządy i agencje dysponują coraz lepszymi narzędziami do monitorowania ruchów na cyfrowych rachunkach. W pewnym sensie więc historia Bitfinex przyczyniła się do większej dojrzałości rynku: zarówno użytkownicy, jak i instytucje wyciągnęli z niej lekcje – o potrzebie własnej ostrożności (trzymania środków pod własną kontrolą), o konieczności audytu giełd oraz o tym, że także w kryptowalutach prawo może dosięgnąć winnych, nawet po latach.
Porównanie z innymi dokumentami: Bitconned i Trust No One
„Największy przekręt w historii” wpisuje się w rosnący trend dokumentów true crime osadzonych w świecie kryptowalut. Netflix miał już w swojej bibliotece podobne filmy, m.in. Kryptoprzekręt „Bitconned” oraz „Trust No One: The Hunt for the Crypto King”. Jak na ich tle wypada dzieło Chrisa Smitha?
“Trust No One: Polowanie na króla kryptowalut” (2022) opowiadało historię tajemniczej śmierci Geralda Cottena – założyciela kanadyjskiej giełdy QuadrigaCX – oraz zaginionych 190 mln dolarów należących do klientów giełdy. Tamten dokument skupiał się na zagadce: czy Cotten faktycznie zmarł, czy też sfingował własną śmierć i uciekł z funduszami? Widzowie śledzili hipotezy snute przez oszukanych inwestorów, wątek rzekomych spisków i niepewność co do prawdy. Narracja „Trust No One” miała zatem charakter śledczo-spekulacyjny, a głównym tematem była nie tyle technologia czy mechanizm oszustwa, ile psychologia tłumu oszukanych i aura mystery wokół zniknięcia pieniędzy. Zakończenie pozostawiało widza z pewnymi wątpliwościami, bo sprawa Quadriga wciąż nie ma jednoznacznej puenty (choć najbardziej racjonalna wersja to ta, że Cotten jednak zmarł, a giełda upadła przez jego malwersacje).
Z kolei “Bitconned” (2024) to dokument przedstawiający kulisy oszustwa dokonanego przez założycieli start-upu Centra Tech – jednego z pierwszych głośnych przekrętów w erze ICO (Initial Coin Offering). Trzech młodych mężczyzn (m.in. Ray Trapani i Sam Sharma) w 2017 roku zebrało od inwestorów ponad 30 milionów dolarów, obiecując rewolucyjną kartę płatniczą do kryptowalut, po czym okazało się, że większość ich obietnic była kłamstwem. W filmie “Bitconned” widzimy ich rozrzutny styl życia za pieniądze inwestorów, bezczelny marketing (angażowali do promocji celebrytów, jak DJ Khaled czy Floyd Mayweather) i w końcu upadek – aresztowania oraz procesy sądowe. Ten dokument ma nieco inną dynamikę: to przestroga przed chciwością i naiwnością w czasach boomu na kryptowaluty. Jest barwny, momentami szokujący, pokazuje też absurdalną pewność siebie oszustów, którzy myśleli, że ujdzie im to na sucho.
Na tle powyższych, „Największy przekręt w historii” prezentuje się jako produkcja bardziej kompleksowa i dojrzalsza w tonie. Chris Smith, mający na koncie m.in. głośny dokument o festiwalu Fyre, podszedł do tematu Bitfinex z dużą dbałością o szczegóły i kontekst. W przeciwieństwie do „Trust No One”, tutaj nie ma miejsca na spekulacje – historia jest opowiedziana od początku do końca, bo znamy już tożsamość sprawców i finał sprawy. Dzięki temu widz otrzymuje satysfakcjonujący, zamknięty wątek kryminalny, bez niedopowiedzeń. Jednocześnie film Smitha unika taniej sensacji: nie demonizuje samej kryptowaluty, ale koncentruje się na ludziach i ich czynach. Warto zauważyć, że zarówno w “Bitconned”, jak i w “Trust No One” pojawiały się momenty, gdzie dla mniej technicznego widza świat krypto mógł wydawać się chaotyczny czy dziwaczny. Tymczasem “Największy przekręt w historii” traktuje Bitcoin i technologię blockchain jako naturalne elementy opowieści, tłumaczy je na spokojnie i rzetelnie, nie strasząc ani nie wyśmiewając ich. To świadczy o pewnej dojrzałości – zarówno twórców, jak i widowni, która przez ostatnie lata więcej dowiedziała się o kryptowalutach.
Jeśli chodzi o walory rozrywkowe, dokument Smitha również stoi na wysokim poziomie. Historia “crypto pary” ma w sobie coś unikalnego – element czarnej komedii (raperka-pseudoinfluencerka zamieszana w gigantyczny skok), dramatu kryminalnego i kroniki internetowej epoki, gdzie przestępcy są aktywni na mediach społecznościowych, jak gdyby nigdy nic. W porównaniu z bohaterami “Bitconned” (klasyczni naciągacze finansowi) czy “Trust No One” (ofiary szukające prawdy), postaci Heather i Ilyi są dużo bardziej oryginalne i zapadające w pamięć. To sprawia, że „Największy przekręt w historii” ogląda się momentami jak film fabularny, podczas gdy tamte dwa dokumenty bardziej przypominały tradycyjne reportaże śledcze. Oczywiście, każdy z tych filmów dotyczy innego aspektu ryzyka w świecie kryptowalut – odpowiednio: ataku hakerskiego, piramidy inwestycyjnej i niewypłacalności giełdy – więc warto je potraktować jako wzajemnie uzupełniające się obrazy ostrzegawcze. Jednak pod względem realizacji i świeżości tematu, produkcja Netflixa o Bitfinex bez wątpienia plasuje się w ścisłej czołówce.
„Największy przekręt w historii” – podsumowanie recenzji
„Największy przekręt w historii” to rzetelny i wciągający dokument, który przedstawia złożoną historię hacku na Bitfinex w przystępny dla widza sposób. Twórcom udało się zachować balans między warstwą edukacyjną (wyjaśnienia techniczne, finansowe tło afery) a narracją kryminalną pełną zwrotów akcji. W efekcie film zainteresuje zarówno osoby obeznane z rynkiem kryptowalut, jak i tych, którzy o Bitcoinie słyszeli dotąd głównie w kontekście sensacyjnych nagłówków. Chris Smith oferuje nam nie tylko kronikę przestępstwa, ale i portret epoki – czasów, gdy cyfrowe pieniądze rodziły nowe rodzaje kryminalistów, ale i nowe metody ich ścigania.
Z perspektywy 2025 roku wiemy już, jak ta historia ostatecznie się zakończyła. Heather Morgan i Ilya Lichtenstein przyznali się do winy – ona w zakresie prania pieniędzy, on dodatkowo do dokonania samego hacku. W listopadzie 2024 zapadły wyroki: Lichtenstein został skazany na 5 lat pozbawienia wolności, a Morgan na 1,5 roku więzienia, co przy ogromie skradzionych pieniędzy może wydawać się karą łagodną, lecz wynikało z zawartych ugód i odzyskania większości środków. Oboje będą jeszcze przez lata objęci nadzorem i zapewne nigdy nie odzyskają dawnego życia – piętno „bitcoinowych złodziei” pozostanie z nimi na zawsze. Dokument nie mógł w momencie premiery pokazać tych wyroków (choć informuje o schwytaniu i oskarżeniu pary), ale świadomy widz dopisuje sobie ten rozdział.
Najważniejsze przesłanie filmu jest jednak uniwersalne i wybrzmiewa niezależnie od epilogu: technologia blockchain dała światu nowe możliwości, ale nie zwalnia z odpowiedzialności za czyny. Nawet największy cyfrowy przekręt może zostać wykryty dzięki tej samej przejrzystości systemu, którą przestępcy próbowali wykorzystać. „Największy przekręt w historii” to więc nie tylko opowieść o spektakularnej kradzieży i dziwacznej parze raperka-haker. To także przypomnienie, że w świecie finansów – tradycyjnych czy cyfrowych – obowiązuje stara zasada: prędzej czy później sprawiedliwość dopada winnych, a chciwość i pycha często prowadzą do upadku.